środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 6

Cześć, cześć i w ogóle xD Jest to ostatni rozdział przed moim wyjazdem do Gdyni, więc uzboicie się w cierpliwość i poczekacie te cztery dni? :) Oczywiście jeżeli będę mieć tam wifi - będę coś dodawać, ale wątpię :( Tak przy okazji cieszycie się że niedługo TIU? <3


*perspektywa Harry'ego*
Kolejny dzień, kolejna próba z zespołem. Już jutro jadę z Lizz na małe "wakacje". Zależało mi na tym, by jeszcze lepiej ją poznać. Może to trochę dziwne, bo znamy się dopiero tydzień a ja już zabieram ją na wyjazd...Ale czuję jakbym znał ją od kilku lat...No nieważne.
*normaln
Przeciągnęłam się na łóżku, wykonałam poranne ćwiczenia. Jeszcze tydzień i zaczną się moje treningi.
Moim planem na dziś jest spakowanie walizki. Ah no tak, mam pomóc dziś tacie z papierkową robotą i ugotować obiad dla Jego i Kate. Obiad był oczywiście moim pomysłem. Chciałam im zrobić małą niespodziankę.Widzę jak są zapracowani, ale chciałam także pokazać Kate że nie jestem tu tylko żeby spać, chcę udowodnić że dużo potrafię. Zdecydowałam się zrobić sphagetti. Zajrzałam do szafki, oczywiście brak makaronu.
Wyszłam do pobliskiego sklepu by kupić potrzebne produkty. Przy kasie ktoś dźgnął mnie palcami w żebra. Wystraszyłam się. Okazało się że to Harry. Ojeju, ale z niego głupek. Ale mnie wystraszył.
-Hazz co tu robisz?
-Pomyślałem że wpadnę do Ciebie, ale najpierw musiałem kupić coś słodkiego więc przyszedłem do sklepu a tu ty, haha
-I dlatego musiałeś mnie wystraszyć?-zaśmiałam się z jego uroczej minki
-Przepraszam, można kasować?-przerwała nam kasjerka
-Tak, tak, oczywiście
Po zapłaceniu wróciłam z Harrym do domu.
-A co będziesz robić?-zaciekawił się Hazz wchodząc za mną do kuchni.
-Chcę zrobić tacie i Kate smakowity obiad...no i Tobie jeśli chcesz.-wyjaśniłam wypakowując produkty z siatki.
-Mm, chętnie, to co zaczynamy?
-Jasne
Tak minęła nam godzina wspólnego gotowania. oczywiście nie obyło się bez wygłupów ze strony Harry'ego i umazanych ciuchów większością składników. Duże dziecko.
-Ok, no to skończyliśmy
-Mmm, ale pysznie wygląda. Kiedy twoi rodzice wracają z pracy?
-Powinni być za jakieś 10 minut.
Po paru chwilach w drzwiach chrypnął zamek. Wrócili.
-Dzień dobry państwu, jestem Harry, przyjaźnię się z Lizzy.-przedstawił się Hazz
-Dzień dobry, miło poznać, jestem Mark a to moja narzeczona Kate
Razem zasiedliśmy do stołu. Oczywiście zostaliśmy pochwaleni za tak rewelacyjny obiad.
-Więc wybieracie się jutro na weekend nad morze, tak?
-Tak tak, razem z Lizzy wybrałem piękny apartament. Zapewniam pana że będzie ze mną bezpieczna.
-No młody człowieku mam nadzieję, haha!
Tak minęło nam praktycznie całe popołudnie. Następnie Harry pomógł mi spakować walizkę.
-Wiesz..wybrałaś tyle ciuchów, że nigdy nie zamkniemy tej walizki..
-Oj cicho, ty nie dasz rady? Harry Styles nie da rady zamknąć walizki?-zaśmiałam się dorzucając kolejne ciuchy.
-Rzeczywiście głupio wyszło, ha ha
Następnego dnia od rana siedziałam przed telewizorem wyczekując godziny 11. Wszystko już załatwione, walizka przy drzwiach. Nagle dźwięk silnika się nasilał. Uf, no w końcu! Wyszła przed dom i przywitałam się ze Stylesem.
-Cześć
-No hej, gotowa?
-Jasne, w domu mam walizkę, ja idę jeszcze po torbę. -Byłam ubrana w KLIKNIJ. Harry zaniósł moją walizkę do bagażnika samochodu.
Droga mijała nam całkiem zabawnie, bo Hazz cały czas opowiadał jakieś głupie historyjki. Jechaliśmy jakieś 3 godzinki. Wkońcu naszym oczom ukazał się piękny krajobraz.
-Jejku, jak tu cudownie, a te powietrze, mm
-W końcu coś innego niż miasto, mi też się podoba.
Poszliśmy zobaczyć apartament. Po chwili do domu wszedł boy hotelowy.
-Witam państwa, jest to państwa apartament, główny budynek hotelu znajduje się troszkę dalej. W tym mieszkaniu mamy 1 dużą sypialnię, dwie łazienki, salon, prywatną kuchnię, ale przypominam że posiłki serwujemy w restauracji na terenie hotelu. Więcej informacji znajdą państwo w teczce która znajduje się w szafce nocnej. To by było tyle, dowidzenia.
Po wyjściu mężczyzny zwróciłam się do Hazzy
-Chwila, chwila...Tu jest tylko jedno duże łóżko, Harry chcesz mi coś powiedzieć?
-Widocznie jakiś błąd w serwisie, przeżyjemy-opowiedział zaglądając w każdy zakamarek apartamentu.


Kochani, dawno nie dodałam rozdziału! Przepraszam, jak wiecie od jutra do 20 sierpnia nie będę mieć dostępu do internetu...Chciałabym podziękować za wszystkie miłe słowa,  + wszytskie najlepszego dla mojej kochanej czytelniczki @x  

niedziela, 11 sierpnia 2013

Ogłoszenie!

Cześć wszystkim! Chciałam Was poinformować że od 16 sierpnia nie będzie mnie na blogu, ponieważ wyjeżdżam do Gdyni :) Będę tam ok czterech dni ;) Teraz sprawa...Czy chciałby się ktoś spotkać w tych dniach? Pogadać, powygłupiać się i wgl poznać? Jestem otwarta na nowe osoby. Więc jeśli ktoś chciałby się umówić to piszcie do mnie na twittera, bądź tu pod postem. Mój twitter to @luuvmymeeroy
Mam nadzieję że ktoś się odważy i napisze ;)
Pozdrawiam, kocham Was!

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 5

Dziękuję Wam już poraz setny, ale naprawdę dodaje to otuchy! Wszystkie miłe słowa, wskazówki <3
Jeśli chciałybyście się o coś spytać czy coś, to piszcie do mnie na twittera :) @luuvmyleeroy


Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zeszłam po schodach mało nie przewracając się o moje śmieszne kapcioszki. Zrobiłam sobie płatki, rozlewając przy tym mleko oczywiście. Co ze mnie za niezdara dzisiaj. Miałam dziś się spotka z Hazzą, ale najchętniej zostałabym w domu..Właśnie, zaproszę do do domu.
"Hej Harry, przyjdziesz dziś do mnie?"
Długo czekałam na odpowiedź.
"Właśnie miałem zrobić Ci niespodziankę i do Ciebie przyjechać :( Znowu mnie wyprzedziłaś"
O kurde, znając Jego, będzie tu za jakieś 20 min a ja siedzę przy stole w piżamie bez makijażu jedząc płatki, przecież nie może mnie takiej zobaczyć. Pobiegłam do swojego pokoju po ciuchy. KLIKNIJ. Chyba nigdy nie pomalowałam się w takim tempie.
Zadzwonił dzwonek, znów zbiegłam by otworzyć mu drzwi.
-Hej Hazz
-No cześć
-Wchodź do środka, chcesz coś do picia?-zaprosiłam go wskazując dłonią salon.
-Jakbyś mogła, to zrób herbatkę-coś w Jego głosie było nie tak...
-Jasne
Zalałam dwa duże kubki wodą, po czym wrzuciłam po torebce herbaty. Podałam mu kubek i usiadłam obok na kanapie.
-Coś się stało? Wydaje mi się że nie masz humoru.
-Jestem po prostu zmęczony, mam dziwne wrażenie że to wszystko dzieje się za szybko. Chciałbym odpocząć od tego wszystkiego.
-Rozumiem, to może wyjedź gdzieś na weekend, czy coś..
-Gdzie nie pojadę, dopadnie mnie telewizja, Lizzy mam już tego dosyć. Z jednej strony kocham to robić, ale...
-Zastanów się nad tym jeszcze, nie możesz cały czas byś zdołowany, to ma Ci przynosić szczęście, zabawę...
-Masz racje, może chciałabyś  ze mną gdzieś wyjechać?
Nie wierzę Harry za proponował mi wspólny wyjazd! Może powinnam mu powiedzieć że coś do Niego czuję...Nie, nie teraz.
-Możemy pomyśleć, potrzeba by znaleźć jakieś fajne miejsce- powiedziałam po czym wtuliłam się w mojego przyjaciela
Poszłam bo laptopa i razem zaczęliśmy szukać ciekawych miejsc gdzie można by odpocząć. Byłam tym tak podekscytowana, kolejne propozycje były coraz lepsze i droższe...
-Harry...To wszystko jest za drogie, nie mogę jechać na takie wakacje.
-Chyba nie myślałaś że będziesz za siebie płacić?
-No tak...A jak inaczej?
-Głupku, to ja zabieram Cię na wakacje więc ja płacę, nie martw się o nic, i nie słyszę sprzeciwu-zabawnie zagroził mi palcem, nie chciałam żeby za mnie płacił, ale już się uparł
-Pomyślę, pomyślę...
-Jest! Znalazłem super domek nad morzem, mm zobacz jak pięknie!- Hazz pokazał mi parę zdjęć wewnątrz domu oraz prywatną plażę
-Jejku, to cudowne, ale pięknie!
-Poczekaj chwilkę, zadzwonię i zarezerwuję.
W momencie gdy Harry wyszedł do kuchni by zadzwonić ja zastanawiałam się czy to dobry pomysł by wyjeżdżać z nim sam na sam. Jeśli paparazzi zaczną robić zdjęcie, rozpocznie się piekło.
-O, Lizzy wyjeżdżamy za dwa dni! Cieszy się?
-Nawet nie wiesz jak bardzo, jesteś kochany!
-Też Cię kocham Lizz
Odłożył telefon i wziął Mnie w objęcia. Jest taki słodki, strasznie cieszę się że się przyjaźnimy.

Na dziś to tyle :) Już mam wizję na ich pobyt w domku :33 Jak narazie piszcie jak się Wam podoba, kocham Was! Liczę na komentarze. Dobranoc, do jutra!

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 4

Jesteście naprawde kochane, nigdy nikt mnie tak nie wspierał jak teraz przy pisaniu tego ff. Jesteście wspaniałe. Miłego czytania.

Wieczór spędzony z Tatą i Katy naprawdę poprawił mi samopoczucie. Weszłam na twittera, jejku co tam się działo! Dziewczyny szalały z myślą o jutrzejszym koncercie. W sumie ja też nie mogłam się już doczekać, nie byłam Directionerką ale bardzo ich lubiłam. Po męczącym dniu zasnęłam z laptopem na kolanach.
Dziś o dziwo wstałam o 11. Poszłam zrobić sobie kanapki, byłam sama w domu. Co by tu porobić, przecież nie spędze całego dnia w domu...Myśl Lizzy, myśl! Zakupy! Taak, to był dobry pomysł. Ubrałam KLIKNIJ i ruszyłam na miasto. Weszłam do jednej z galerii handlowych i pochłonęłam się zakupowym szaleństwom. Nigdy nie kupiłam tylu świetnych ciuchów co dziś. Sprawdziłam godzine na telefonie i udałam się na obiad do restauracji.
Wracając do domu obładowana zakupami, myślami byłam już na koncercie. Ciekawie czy bilety już doszły, tymbardziej przyśpieszyłam kroku.
-Lizz, twoje bilety przyszły-powiedziała Katt siedząc przed laptopem
-Dzięki, jak dzień?
-A dobrze, dobrze
Widocznie załatwiała coś ważnego, bo nie miała czasu na rozmowę. Wchodząc do swojego pokoju zauważyłam kopertę. Ok, najważniejsza rzecz, bilety już są. Cieszyłam się jak nie wiem, ten zespół gra serio fajną muzykę, są tacy zabawni, a ich historia jest niesamowita.
Na koncert wybrałam się w KLIKNIJ. O osiemnastej podjechała po mnie czarna taksówka która zawiozła mnie tuż pod arenę. Była tam masa fanek, nigdy się z nikim tak nie nagadałam. Mają cudowne serca, są im tak bardzo oddane. To chyba największy fandom na świecie. Gdy wreszcie otworzono drzwi wszyscy ruszyli ku wejścia, dziewczyny krzyczały ze szczęścia, to było oszołamiające, coś pięknego.
-Cześć!- krzykneła do mnie wysoka brunetka mniej więcej w moim wieku.
-Cześc! Idzieszna M&M? - odkrzyknęłam
-Tak, chodź ze mną, będzie szybciej!
Ruszyłam za nią, okazało się że jej siostra już czeka przy barierkach.
Nadeszła moja kolej, ochroniarz ustąpił mi miejsca i podbiegłam do Harry'ego
-Hej Lizz, co ty tu robisz?
-Przyszłam na wasz koncert, nie mogłam się doczekać kiedy Cię zobaczę
-Oo, jesteś taka słodka.
Ustawiłam się do zdjęcia z chłopcami, byłam podekscytowana. Na koniec Hazz dał mi buziaka, ale ochroniarz, wprowadzaj już następną dziewczynę więc musiałam już pójść. Doszłam na pierwszy rząd, gdzie masa fanek piszczało i płakało. W sumie udzieliło mi się to i też zaczełam krzyczeć, hah.
-A jak masz na imię? - rzekłam do dziewczyny która ustawiła mi mg
-Jane, a ty?
-Lizzy, ale mów mi Lizz
-Spoko, o mój boże zaraz sie zacznie, aaaaaa
Darła się jak oszalała, widać była wieeelką fanką. Zaciekawiła mnie, wydawała się być naprawdę ciekawa.
W końcu wkroczyli na scenę! Co to były za emocje.
Zaczeli od Live While We're Young. W pewnym momencie Harry mnie zauważył i zaczął mi machać. Nigdy chyba się tak świetnie nie bawiłam.
Posmutniałam na myśl że koncert zaraz się kończy, właśnie śpiewali Little Things, ostatnia piosenka tego wieczoru. Cudowna ballada. Uroniłam chyba setkę łez podczas solówki Nialla. Ten jego magnetyzujący głos, głos anioła. A co dopiero Harry, mmm. Każdy z nich tak się wczuwał, to było takie piękne.
Wracając do domu cała się trzęsłam, może dlatego że stopień decybeli już dawno przekroczył swoją granicę, albo dlatego że tak świetnie jeszcze nigdy się nie bawiłam.
W domu padłam na łóżko, ktos znowu nie daje mi spokoju i dobija się sms'ami ...
O, to Hazz.
"Mam nadzieje że dobrze sie bawiłaś, wyglądałaś ślicznie, dzieki że przyszłaś"
Jaki on uroczy...Myślałam że zaraz się rozpłacze, ile dziś sięwydarzyło, powoli dochodzę do wniosku że się zakochałam, no ale przecież on jest gwiazdą, nie będzie chciał takiej zwykłej dziewczyny.
"Hej Hazz, to było cudowne, jesteście wspaniali, spotkajmy się jutro muszę Ci coś powiedzieć"
"Dziękujemy, to może napisz teraz?"
"To nie rozmowa na sms'y, wybacz, dobranoc"
Poczułam dziwne ukłucie w brzuchu...Musiałam z nim porozmawiać.
Poszłam wziąć orzeźwiający prysznic i znów padłam na moje gigantyczne łóżko, okryłam się świeżą pościelą i zasnęłam.


Noo i jak ? :) Jest was tak dużo, naprawde tak sie cieszę, jutro raczej nie pojawi się rozdział ponieważ mam spotkanie z przyjaciółką ;) Piszcie co sądzicie o rozdziale, co byście zmienili itd. Kocham Was, bardzo dziękuję za wszystko! Jesteście cudowne!
Ps. Pisząc ten rozdział totalnie się rozkleiłam :( A i przy okazji, zestawy strojów są moje, więc wchodząc na profil możecie zobaczyć mnie 8)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 3

~Cześć! Jak wam mijają wakacje? Niedługo do szkoły, no ale cóż...Mam dla Was dziś dużo ciekawszy rozdział, przynajmiej tak mi się wydaje ;p~

Stoję na wielkiej scenie, reflektor zwrócony tylko dla mnie. To mój czas. Ubrana w piękny strój baletnicy zaczynam tańczyć. Delikatne ruchy, wszystkie oczy zwrócone na Mnie. W końcu Mi się udało, zrobiłam to. Po wielu ciężkich latach treningu, wystąpiłam na wielkiej scenie przed tysiącami widzów. Robię to co kocham, jestem z siebie zadowolona. 
Obudziłam się, jaka szkoda że to tylko sen...Cholera, muszę się zbierać, o 9 mam przesłuchanie!
Szybko wstałaś z łóżka w poszukiwaniu łazienki. Znalazłaś, wow była przepiękna, wielka wanna na środku. Ten dom to jakieś cudo! Ok, wyczesana oraz pomalowana ruszyłaś spowrotem do sypialni by wypakować ciuchy które od wczoraj leżą w walizce, byłaś tak zmęczona że nie miałaś siły by je wypakować. 
Założyłam KLIKNIJ.Muszę jeszcze porozmawiać z Tatą, nic nie wspomminał że ma nową żonę, może dlatego żebym nie mówiła Matce i uniknąć jej zbędnych komentarzy? Nieważne.
-Tato!-zawołałam schodząc po schodach.
-Oh, chodź chodź Lizzy, twój Tata właśnie wyjechał do pracy, wróci wieczorem. Coś się stało?-zwróciła się do mnie...właśnie, jak mam się do niej zwracać? Miałam omówić to z Tatą, ale chyba lepiej będzie gdy porozmawiam o tym z NIĄ.
-Jest sprawa, Tata nic mi nie mówił, że ma nową kobietę i chciałabym wiedzieć jak mam się do ciebie zwracać...
-Rozumiem, wczoraj nie przedstawiłam Ci się, mam na imię Katy, jestem z twoim tatą już ponad trzy lata, teraz spodziewamy się dziecka.
-Naprawdę? Oh to cudownie! - kurde, naprawdę będę miała kolejne rodzeństwo, nie ukrywam że troche mnie to zszokowało...Trudno, muszę porozmawiać z Tatą.
-Hah, też się cieszymy, a ty skarbie czym się interesujesz? Muszę Cię lepiej poznać, przecież nie możemy się na siebie boczyć
-Jasne, zaraz idę na przesłuchanie do szkoły baletowej, tata pewnie wspominal Ci że przyleciała do studiować Prawo.
-Musisz być bardzo utalentowana, gratuluję Lizz
-Ja już muszę iść, będę jakoś po obiedzie, cześć! - rzuciłam u progu drzwi
Na dworze było bardzo zimno, dodatkowy deszcz przyprawiał Mnie o dreszcze. Przeszłam uliczkęi wsiadła do czerwonego dwupietrowego busa. Mineło ok.10 minut i byłam na miejscu. Ku moim oczom ukazał się wielki beżowy budynek z wielkimi przyciemnionymi oknami. Weszłam do środka, poczułam zapach słodkich perfum. To pani z recepcji. Podeszłam do niej z zapytaniem
-Dzień dobry, przyszłam na przesłuchanie do grupy baletowej Panny Anne.
-Witam, sala nr. 3 na drugim piętrze
-Dziekuje
Ruszyłam marmurowymi schodami na trzecie piętro i odszukałam salę. Na korytarzu czekało już ok 50 dziewczyn.
-Następna! - rozległo się zza drzwi, w tym momencie wybiegła stamtąd dziewczyna.
Dziewczyny wchodziły i wychodziły po kilku minutach, niektóre z płaczem, a reszta wręcz przeciwnie.Nadeszła moja kolej.Weszłam do sali.
-Dzień dobry
-Dzień dobry, wejdź pod miarkę
Udałam sie w strone miarki która wisiała na ścianie.
-Dobrze, 175, teraz wejdź na wagę
Znów przeszłam w inne miejsce, stanełam na wadze i czekałam na "werdykt"
-Bardzo dobrze, 45, przyjmujemy Cię, idź teraz do recepcji po plan treningów, oraz po wytyczne.
-Dobrze, dziękuję, do widzenia
Wyszłam z sali jak cieszące się dziecko, szybko ruszyłam po listę . Właśnie, przecież miałam się spotkać z Harrym!
Wyszłam z budynku i wyciągnełam telefon by napisać do niego sms;a. Ku mojemu zdziwieniu, stał po drugiej stronie ulicy i pomachał do mnie. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech, przeszłam ulicę i przytuliłam go.
-Dostałam sie!-powiedziałam zadowolona
-Jej to super!-szczerze mi pogratulował-To co idziemy do Monmouth Coffe?
-Jasne :)
Przeszliśmy kilka uliczek i doszliśmy do uroczej kawiarenki na roku kamieniczki.
Zajeliśmy stolik przy oknie.
-Dzień dobry, co podać?-zapytała miła kelnerka
-Dwa razy tiramissu oraz kawy karmelowe-odpowiedział Harry-Jeśli lubisz
To ostatnie było zwrócone do mnie.
-Tak tak
Zapatrzyłam się w widok za oknem.
Kelnerka przyniosła nam dwa talerzyki z ciastem, bardzo miło się nam rozmawiało. Dowiedziałam sie bardzo dużo o moim przyjacielu. Tak mogłam już tak na niego mówić, bardzo się do Siebie zbliżyliśmy. Z uwagi na to że Harry ma próby do koncertu musieliśmy się porzegnać.
-Lizz, ja musze się już zbierać, mamy próbę z chłopakami, naprawde chciałbym zostać dłużej, ale nie mogę sama wiesz...
-Jasne Hazz, rozumiem, taka praca, hah. No to cześć.
Przytuliliśmy się na porzegnanie. Postanowiłam zostać jeszcze w cieplej kawiarni, było tu tak uroczo...że nie chciało się wychodzić na ten mróz.
Wkońcu postanowiłam wrócić do domu, może uda mi się porozmawiac z Tatą.
Już od bramki unosił sie zapach pieczeni.
-Cześć Katy, jest Tata? - rzuciłaś od progu zdjejmując kurtkę oraz creepersy.
-Nadal nie ma, dziś pracuje do późna.
-Dobra, dzieki-ruszyłam na górę i odpaliłam laptopa, od razu zakupiłam bilety na jutrzejszy koncert.(Tak były jeszcze biletyxD)
-Lizzy, obiad na stole!-wołała moja "mama" z kuchni
Udałam się na dół, przy obiedzie opowiedziała wszystko dotyczącego dzisiejszego przesłuchania. Katy była pod wrażeniem.
Resztę dnia spędziłam przed telewizorem i ćwiczeniami.
Zastanawiałam się czy zadzwonić do Matki, opowiedzieć jej jak tu cudownie...Nie po co...Traktowała mnie jak doczepione dziecko, więc po co mam się jej teraz z tego spowiadać.
Wieczorem porozmawiałam z Tatą, nie ukrywam że obaj się wzruszyliśmy, nie widzieliśmy się tyle lat. Tak bardzo żałuję że dopiero teraz tu przyjechałam.Tak spędziliśmy cały wieczór,



Kochani i jak? Zapewniam Was że w następnej części będzie akcja z koncertem więc będzie bardzo ciekawa bo zawsze wczuwam się w takich sprwach. Mam nadzieję że ten się podoba :) Jest dłuższy niż inne, pisałam go z 2 dni.
Piszcie swoje wrażenia, pomysły na dalsze rozwinięcie ;) Może z nich skorzystam! haha, pozdrawiam myszki!

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 2

~Cześć skarby ;) Dziekuje za każdy miły komentarz w moją stronę, jesteście kochani, mam nadzieję że ten rozdział także się Wam spodoba :) Trzymajcie za mnie kciuki za następne rozdziały. Miłego czytania, kocham Was!~

-Drodzy pasażerowie powoli zniżamy się do lądowania, prosimy zapiąć pasy oraz wyłączyć urządzenia elektroniczne. Oświetlenie w kabinie zostanie wyłączone.
-Dear passengers slowly descends for landing, please fasten your seat belts and turn off electronic devices. The lighting in the cabin is turned off.
-Uff, wkońcu-powiedziałaś sama do siebie
-Zdecydowanie najgorszy lot w moim życiu-powiedział Harry
-Drodzy pasażerowie, prosimy o zachowanie spokoju...-kobieta nie dokończyła zdania ponieważ samolotem znowu rzuciło. Czułaś pod stopami potężne wibracje. 
-Podwozie...-szepnął Harry
-Co się stało? Co z nim?! -totalnie roztargana wydukałaś w stresie
-Nie może się wysunąć, albo będziemy krążyć nad lotniskiem, albo spadniemy
Dźwięk skrzypania nasilał się, kolejne próby wysunięcia na nic. Wyjrzałaś przez okno, byliśmy paredziesiąt metrów na domami, widziałaś wszystko jak na dłoni, to było cholernie trudne uczucie. W jednej chwili mogłaś stracić wszystko. Kolejne próby, nadal krążyliście. Nagle coś porządnie hukneło, WYSUNEŁO SIĘ! Jezu, to było straszne, już nigdy nie polecę tymi liniami - pomyślałaś
Wkońcu wylądowaliście...ludzie zaczeli klaskać, dlaczego oni klaszczą?! Zapewne to stres.
Razem z Harrym ruszyliście po odbiór walizek, a następnie na terminal A1.
-No to ten...do zobaczenia kiedyś - posłałaś chłopakowi szczery uśmiech
-To napewno, mogę twój numer telefonu? 
-Jasne, ty wbij mi swój- wymieniliście się telefonami i wpisaliście swoje numery.
Na porzegnanie czule się przytuliliście, pomyślałaś że Harry byłby naprwde dobrym przyjacielem. Może i rzeczywiście kiedyś się spotkacie.
Taksówka podwiozła Cię pod sam dom Taty. Wkońcu tu dotarłaś, cieszyłaś się jak dziecko. Wychodząć z auta ujrzałaś KLIKNIJ. Domki były przeurocze, wszystko tu było takie cudowne. Zaciągnełaś się rześkim powietrzem i kliknęłaś w dzwonek.
Po chwili drzwi otworzyły się i ujrzałaś w nich jakąś kobietę. Kim ona do cholery jest?! Przecież miałam przyjechać do Ojca a nie do niego i jakieś babki...Ogarnęłaś się i pomyślałaś, że może jest miła i dogadasz się z nią lepiej niż z mamą?
-Dzień dobry, jestem Lizzy przyjechałam tu do Taty.
-Oh, przecież wiem ślicznotko, Mark tak dużo o Tobie opowiadał, wchodź do środka cukiereczku- na te słowa zrobiło Ci się ciepło na sercu, nikt nigdy do ciebie tak nie mówił.
Weszłaś do mieszkania i zobaczyłaś bardzo nowoczesny dom, mimo że z początku się tak nie wydawało. Tata serio się postarał.
-Witaj Lizzy, jak minął lot? - przytulił Cię Tata
-Cześć tato, ledwo dolecieliśmy było strasznie...
-O jejku, skarbie. To może idź się prześpij. Wszystko jest gotowe, ostatni pokój po lewo.
-Ok, dziekuje
Twój pokój był w niebieskich barwach, taki kolory uwielbiałaś, rozpakowałaś walizkę i wyciągnęłaś piżamy oraz laptopa. Ostatni raz przejrzałaś twittera i zaobserwowałaś Harry'ego, a po chwili dostałaś follow back. jak widać czekał na to. Postanowiłaś że wyślesz mu sms'a na dobranoc.
"I jak sie czujesz? Może jutro się spotkamy? Dobranoc - Lizz xx"
Odłożyłaś telefon i poszłaś wziąć prysznic, jutro masz wstawić się w szkole baletowej więc musisz być wyspana.
O, przyszedł sms.
"Hej Lizz, wszystko dobrze, a co proponujesz? ;) - Harry"
"Jutro o 12 kończę zajęcia, może pokażesz mi jakąś ciekawą kawiarnię?"
"Ok, będę czekał, dobranoc moja baletnico"
Odłożyłaś telefonu i zasnęłaś. 


Kochani wiem że słabe ale nie miałam dziś weny :c Przepraszam, komentujcie czy się podoba czy nie :) Mam już ciekawy pomysł na następny. Dziękuję Paulii za wsparcie :* 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 1

Był pochmurny poranek, ptaki nie miały zamiaru dziś śpiewać.Wstałaś powolnie z łóżka i podeszłaś do okna. Widok jak widok, była czwarta rano, dlaczego wstałaś tak wcześnie? No tak przecież wylatujesz dziś do Ojca. Wolno powlokłaś się do łazienki i weszłaś na wagę, wynik Cię zadowolił. Wróciłaś do pokoju i wybrałaś ciuchy. KLIKNIJ. Znów weszłaś do łazienki i mocno zaznaczyłaś oczy.
-Lizzy- wołała mama z dołu
-Lizz, churaa, Lizz wyjeżdżaaa - wołało rodzeństwo wbiegając do twojego pokoju
-Ej, a wy co tu robicie? Wynocha stąd.- powiedziałaś żartobliwie.
Gdy weszłaś do kuchni, przywitał Cię ciepły uśmiech mamy i Johna. 
-Pięknie wyglądasz, ale zjedz coś skarbie.- pogłaskała Cię po policzku.
-Mamo mam mało czasu, obiecuje że zjem coś na lotnisku.
-Niech Ci będzie, zadzwoń jak dojedziecie.- powiedziała sprzątając kanapki ze stołu.
-John, zawieziesz mnie?- zwróciłaś się do Ojczyma
-Tak, przecież umawialiśmy się tak z mamą...
-Ahh...Czli znowu wszystko za moimi plecami...
-Oj daj spokój Lizz, wiesz że chce dla Ciebie jak najlepiej.
-Dobra, jedziemy?
-Tak, tak, wezmę walizki- pobiegłaś do pokoju po 2 wielkie walizki i podałaś Johnowi
W tym momencie zeszła mama i czule się z tobą porzegnała,
W drodze na lotnisko, praktycznie cały czas przeglądałaś telefon i grałas w jakieś głupotki. Droga mijała tak wolno, że zasnęłaś. Obudził Cię John.
-Lizz, jesteśmy już.
Wysiadłaś z samochodu i udałaś się na terminal. A następnie na odprawę...
Po dwóch godzinach czekania w poczekalni lotniskowej nadeszła pora na wejście na pokład smolotu lini Enter. Samoloty tej lini nie są już takie nowe, ale nadal cieszą się dużą popularnością...
Powoli szukałas swojego miejsca, miałaś nadzieję że trafi Ci się te przy oknie.Nagle jakiś facet zaczął się rozpychać i wpadłaś na czyjech kolana.
-O boże, przepraszam- zaczełaś dukać z zaistniałej sytuacji.
-Nic się nie stało...-chłopak uśmiechnął się do ciebie
Powoli wstałaś i jeszcze raz go przeprosiłaś, spojrzałaś na numerek widniejący nas siedzeniem. Okazało się że to twoje miejsce.
-Chyba się mnie nie pozbędziesz, mam tu miejsca- zaśmiałaś się ponownie.
-Haha, bardzo mi przyjemnie.
-Tak w ogóle mam na imię Lizzy
-A ja Harry, pierwszy raz lecisz?
-Nie, w wieku 3 lat wyprowadziliśmy się z Londynu a teraz wracam do Taty- wyjaśniłaś uprzejmie
-Ahh, ja własnie wracam z wakacji
-Byłeś na wakacjach w Polsce? Chłopak który ma miliony bawi się w Polsce?...przepraszam nie powinnam tak mówić
-Czyli wiesz kim jestem, nie no co ty nie martw sie, byłem tu przelotnie, odwiedziłem znajomych, a teraz wracam do zespołu.
-Rozumiem, mam małe pytanie, mogłabym autograf? Wiesz sam że nie na codzień spodykie się taką osobę jak ty.
-Jasne, nie przesadzaj my naprawdę jesteśmy normalnymi chłopakami.
-Wiem, widzę siedzisz tu obok zwykłej studentki w klasie ekonomicznej
-A no własnie, czym się interesujesz?
-Jestem baletnicą, będę studiować Prawo na Oxfordzie
-Wow, stąd ta twoja piękna sylwetka, musisz być bardzo inteligentna.
-Dzięku...
W tym momencie samolotem porządnie szarpnęło, spadek ciśnienia, samolot w każdej chwili mógł spaść. Atmosfera w samolocie sięgała zenitu, pisk przerażonych ludzi i płacz dzieci być nie do zniesienia, ale kto teraz o czymś myśli? Harry bezwładnie złapał twoją rękę i objął Cię z całej siły. Wysiłki kapitana powoli działały, znów utrzymywaliśmy poziom. Czułaś że w kazdej chwili możecie zginąć. To było straszne, najstraszniejsze z twoich przeżyć. Jednak w pewnej chwili ludzie powoli się uspokajali, ty nadal oplatając chłopaka, nie zdawałaś sobie sprawy z tego jak mocno go przytulasz.
-Przepraszam, to przez emocje...-wytarłaś łzy
-Nie...ja też się strasznie bałem, jest już dobrze nie martw się-uspokajał się i ciebie Hazz
Jednak to co przed chwilą się wydarzyło było niczym co miało wydarzyć się przed lądowaniem.


To by był koniec 1 rozdziału :* Liczę na komentarze, kolejny powinien pojawic się jutro :* 

Bohaterowie

Lizzy Dawson
Wiek: 19
Waga:45 kg
Wzrost: 175 cm
Miasto urodzenia: Londyn
Miasto zamieszkania: Londyn
Wady: Rozpieszczona, Zadufana w sobie, Zadziorna, Uparta
Zalety: Dążąca do celu, Przyjacielska, Inteligentna, Zaradna
Hobby: Balet



Jane Madison Santorio
 


Wiek: 20 lat
Waga:50 kg
Wzrost:170 cm
Miasto urodzenia: Liverpool
Miasto zamieszkania: Londyn
Wady: Zadziorna, Złośliwa, Uważa że jej waga nie spełnia wymogów w pracy
Zalety: Oddana przyjaźni
Hobby: Modelling

Harry Styles

Wiek: 19
Waga:58 kg
Wzrost: 180 cm
Miasto urodzenia: Holmes Chapel 
Wady: Rozpieszczony, Uparty
Zalety: Kochający, Romantyczny, Odważny
Hobby: Muzyka

Prolog

Tuż po wakacjach, Lizzy postanawia zmienić swoje życie. Jej planem jest zamieszkanie u ojca w Londynie by pomóc mu w pracy. Nie widzieli się od wielu lat, ponieważ jej rodzice się rozwiedli do uniemożliwiło jej kontakt z tatą. Jednak gdy Liz dostaje się na uczelnię, on decyduje się i pomaga córce by z nim zamieszkała. Lizzy najbardziej obawia się o mamę która zostaje w Polsce z Johnem. Jej nowym mężem którego poznała w Doncaster gdy się wyprowadziły i jej trójce nowych dzieci. Jednak postanawia zacząć od nowa i decyduje się na wyprowadzkę i studiowanie. W pewnym momencie na pokładzie samolotu coś się wydarzy...
Jak potoczą się losy Lizz?
Zapraszam do czytania i komentowania :) Piszcie swoje nicki z TT, pozdrawiam.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Heej!

Witam Was na moim blogu 8) Jutro/dziś w nocy postaram się dodać prolog oraz bohaterów. FF będzie oczywiście o Harrym Stylesie i  pewnej pięknej dziewczynie. W razie pytań zapraszam na mojego TT > https://twitter.com/luuvmyleeroy. Zapraszam do komentowania oraz pisania swoich username ;)